11 maja 2024r. Imieniny: Igi, Miry, Lwa
Gospodarz strony: Andrzej Dobrowolski     
 
 
 
 
   Starsze teksty
 
Sztuczki Hohenzollernów - wróżby, przepowiednie, >wyroki Losu<.

  W jednym z wątków pisarstwa historycznego Gabriela Maciejewskiego pojawia się skryty i wstydliwy problem ustanowienia na dworach Jagiellonów rządzących Litwą, Polską, Czechami i Węgrami wychowawców młodych królewiczów przysłanych przez rodzinę Hohenzollernów.

  Wychowawcy ci, określani przez dzisiejsze elity oświeceniowe jako ludzie renesansu, formowali następców tronu tak, by zajmowali się po podjęciu rządów wszystkim, tylko nie męską polityką. Byli po prostu wychowywani na królów zdanych na wieczne doradztwo radców przysłanych spoza swych królestw, od międzynarodowej polityczno-bankowo-ideologicznej organizacji wpływającej na losy świata. W naiwności swojej aż po śmierć służyli obcej sprawie.

  Żeby zrozumieć jad tej edukacji należy najpierw uświadomić sobie czym naprawdę był renesans.

  Uczono nas, że był samym dobrem: zaprzeczeniem niewoli średniowiecza (a średniowiecze było czasem feudalnych wolności stanowych, porównajmy je z międzyludzkim zniewoleniem naszego czasu), że przywracał idee dobrej pogańskiej starożytności (a one były mieszaniną dobra i zła, niekiedy wręcz demonicznego, krwawo-ofiarniczego, perwersyjnego), że przywrócił dobrą sztukę (a przecież pomniejszył ciężar przekazu sztuki z nadprzyrodzonego na nierzeczywiste), że renesans wyzwolił człowieka z ciemności (a tymczasem wplątał swych adeptów w ciemną niewolę). Starannie ukryto przed nami, że częścią składową renesansu było przekroczenie zainteresowania pogaństwem i rozpoczęcie praktyk pogańskich jednoczących wyznawców tych "różokrzyżowych bractw" w sprawną międzynarodową mafię opartą na silnej więzi ideowej, wrogiej Kościołowi.

  Doprecyzujmy: Edukatorzy sprowadzani z Włoch, Szwajcarii, Niderlandów wprowadzali swych wychowanków w życie bractwa, które w zamian za finansowanie ekspansji swej ideologii, odpłacało się politycznymi decyzjami swych królów na rzecz fundatorów.

  Konkretnie: Chłopcy zapoznawani byli z greką i łaciną, z odpowiednio dobranymi lekturami autorów greckich filozofii i okultyzmów, regułami religijnymi starożytności wypreparowanymi w zestaw do praktyk mistycznych, naukami demonologicznymi, kosmogonicznymi, astrologicznymi, metalurgicznymi. Ot, taki new age tamtego czasu.

  Adepci renesansu palili jakoweś kadzidła "rozszerzające świadomość" (narkotyki), odprawiali magiczne obrzędy, a ich obrzęd inicjacji polegał na odbyciu homoseksualnego aktu wychowawcy z wychowankiem. Maciejewski wspiera te wieści powołaniem się na źródła i na zgodne opinie historyków!

  Po takiej szkole zainteresowania królewiczów biegły z dala od polityki.

  (Odpryskiem po tamtych gościach Wawelu i ich praktykach pozostałym w kulturze polskiej jest baśń o zwierciadle Twardowskiego, w którym ukazywały się widma zmarłych. Skądś się to wzięło.)

  Możemy się domyślać, że takimi spolegliwymi królami byli: Ludwik węgierski, i polsko-litewscy Zygmunt Stary i Zygmunt August. Królowie, którzy nie dali się wychować na posłusznych i przeprowadzali sprawnie mądre polityczne plany niezależne od doradców, szybko umierali (Kazimierz, Jan Olbracht, Aleksander I). Hohenzollernowie - partycypujący jako siła polityczna w międzynarodowej sieci ludzi renesansu - mieli w Berlinie najlepszego znawcę trucizn.

  Po śmierci królów "luminarze" renesansu preparowali dobrą sławę dla swoich spolegliwych mężów, a złą - dla niespolegliwych. Trwa ona do dziś.

  Przykład działania. Sekwencja wydarzeń w okolicy roku 1520 zdaje się potwierdzać, że król Zygmunt Stary zgodził się zdradzić kuzyna - króla Węgier Ludwika, za co otrzymał zgodę na inkorporację Księstwa Mazowieckiego do Królestwa Polskiego, inkorporację którą poprzedziły nagłe zgony naszych piastowskich książąt Stanisława i Janusza III, o których rozpuszczono wieści, że byli schorowanymi dziwkarzami i pijakami. W 1525 Węgry wystawione zdradziecko Turkom zostały zmiażdżone pod Mohaczem, a ich króla Ludwika spotkała śmierć przekraczająca wyobraźnię twórców horrorów. Kto skorzystał na rozbiorach Węgier zagarniając kopalnie Słowacji? Bankierzy Fuggerowie. A kto jednocześnie dzięki całej intrydze stworzył pierwsze protestanckie państwo? Hohenzollernowie w Prusach Książęcych. I to już w 8 lat po teatralnym antykatolickim wystąpieniu Marcina Lutra, znaczącego się Różokrzyżem.

  Jedną z funkcji mistrzów renesansu rozesłanych po miastach Europy było głoszenie przepowiedni. Pomagały one w realizacji planów, które - gdyby były przeprowadzone bez ideologicznego przygotowania ludu - na pierwszy rzut oka byłyby czytelne jako realizacja czyjegoś politycznego planu. Jeśli jednak - powiedzmy - zaplanowane morderstwo poprzedzono wróżbą rychłego końca władcy głoszoną przez uczonego magika, astrologa i "znawcę dziejów", ludzie skłonni byli rozumieć takie morderstwo jako akt przeznaczenia.

   Ponieważ na tym świecie nic się nie zmienia poza strojem, stylem, pozorem to i dziś władcy świata operują świadomością ludzką przez manipulację, tym razem ubraną w szaty naukowej "konieczności", ale i niewinnego wróżbiarstwa.

  Oto mamy mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Równolegle przebiega dramatycznie Brexit, i stawia się propozycję utworzenia superpaństwa europejskiego kierowanego de facto z Berlina.

  Na naszych oczach dzieją się zabawne cudeńka.

  Zbigniew Boniek przepowiedział, że Polska w 1/8 finału zremisuje ze Szwajcarią, ale w końcu wygra, bo zwycięży w rzutach karnych. Przed tym meczem przetestowano tablicę świetlną na stadionie i wyświetlono wynik remisowy, i zwycięstwo Polski w rzutach karnych. Tak też się stało. 

  Do kolejnych faz gry awansują drużyny twardego jądra UE, a odpadają kontestatorzy integracji europejskiej.

  Wiecznie niezadowoleni z integracji europejskiej Anglicy na turniej przyjechali przygotowani beznadziejnie, a wypadli z niego spektakularnie po referendum brexitowym. Czy już w Anglii posłańcy "przeznaczenia" przygotowali ich na przegraną?

  Powstaje wrażenie wsparcia Losu dla planów Berlina. Aranżerzy tej sytuacji (?) muszą pękać ze śmiechu po realizacji kolejnych etapów zadania.

  A tymczasem "Der Spiegel" (to znaczy "Zwierciadło") opublikował wróżbę stuttgarckiego słonia na mecz Polska : Portugalia. Wybierając kule z koszy wskazał, że mamy dziś wygrać. Cieszyć się, czy się nie cieszyć z przychylności takowej Fortuny?

                                                                                                                Andrzej Dobrowolski


http://www.czasgarwolina.pl
 

.